💡 Praca głęboka, czyli jak się koncentrować i tworzyć wartościowe rzeczy


Z pewną nostalgią wspominam czasy, kiedy pracowałem nad moją książką o Scrumie. Pisałem ją dokładnie 3 miesiące. Ale był to czas, kiedy miałem dużo mniej obowiązków i faktycznie, przez bite 3 miesiące mogłem w 100% poświęcić się pisaniu.

To było podejście na wskroś monastyczne. Totalnie odciąłem się od wszystkiego. Inna rzecz, że nie byłem wtedy tak bardzo obecny online. Nie nagrywałem podcastów. Nie prowadziłem zajęć na studiach. A moja skrzynka mailowa nie uginała się od ilości maili. Było prościej.

Ale nauczyłem się wtedy jednej ważnej rzeczy – żeby maksymalnie wykorzystać swoje sesje pracy głębokiej, musisz zadbać o odpowiednie rytuały. Jeżeli piszesz książkę lub wykonujesz jakiekolwiek twórcze zajęcie – nie zawracaj sobie głowy natchnieniem. To jest mit. Czekanie na przypływ natchnienia, które pojawi się niczym piorun nad twoją głową nie jest dobrym pomysłem, który popchnie twoją pracę do przodu.

Bo to właśnie codzienne rytuały i ich rygorystyczne stosowanie wprowadzają stan maksymalnej koncentracji w Twoim życiu.

Pięknie ujął to David Brooks w jednym ze swoich felietonów dla "New York Times'a":

"Wielcy twórcy myślą jak artyści, ale pracują jak księgowi".

Oczywiście nie istnieje coś takiego jak jeden rytuał, który sprawdzi się w każdym przypadku. Podobnie jak nie istnieje jedno podejście do pracy głebokiej. Ale są pewne ogólne warunki, który każdy z nich powinien spełniać.

  1. Wyznacz sobie miejsce i długość pracy. To może być na przykład pokój w twoim domowym biurze, w którym nikt nie będzie ci przeszkadzał. Albo sala konferencyjna w firmie. Ja zamykałem się w swoim pokoju i wieszałem na drzwiach czerwoną kartkę: "Nie przeszkadzać". I druga rzecz, ustal jak długo będziesz pracował. Mnie bardzo dobrze sprawdzały się dwa cykle po półtorej godziny dziennie. Bardzo pilnowałem, żeby to, mimo wszystko, była przyjemność.
  2. Określ jak będziesz pracował. Rytuały wymagają bardzo konkretnych zasad, które wprowadzają pewną systematykę do naszych działań. Dla mnie na przykład bardzo ważne było niezaglądanie do skrzynki pocztowej i internetu. Stosowałem też mierniki, które pomagały mi się koncentrować. Na początku, jak u Hemingwaya – było to 500 słów na sesję. Później ta liczba wzrosła do 1500. Do pisania korzystam z programu Scrivener, który bardzo to ułatwia.
  3. Zadbaj o "wspomagacze". Na przykład kubek kawy albo zapas energetycznych batonów. Dobrze robią też krótkie ćwiczenia fizyczne (u mnie, w zasadzie, to konieczność), czy chodzenie po pokoju, żeby "posklejać" myśli.

Osobista produktywność jest ważnym aspektem pracy każdego lidera, zwłaszcza dzisiaj, kiedy coraz trudniej jest się nam skoncentrować. Bo zalewa nas mnóstwo "rozpraszaczy". Nie potrafimy się nudzić i odruchowo łapiemy po smartfona (np. czekając na znajomych w restauracji albo stojąc w kolejce z zakupami, czy stojąc na światłach lub w korku. Boimy się samotności, czyli bycia ze sobą.

Cal Newport, w swojej książce "Praca głęboka" postawił hipotezę, że zdolność wykonywania pracy głębokiej jest coraz rzadsza, ale jej wartość dla naszej gospodarki i prowadzenia biznesu wzrasta. Dlatego nieliczni, którzy nabędą tę umiejętność i uczynią ją podstawą życia zawodowego, odniosą sukces.

Zapraszam Cię do lektury. To była nasza książka miesiąca na platformie "Agile Leadership Tribe", do której właśnie otworzyliśmy drzwi. Jeszcze przez tydzień możesz do nas dołączyć 🙌⛺️

Tymczasem, pozdrawiam zwinnie ;)

PS

Jeżeli uważasz, że Zwinny Newsletter w jakikolwiek sposób może przydać się jednej konkretnej osobie z Twojego otoczenia, będzie mi ogromnie miło, jeżeli zachęcisz ją/ jego do zwinnej subskrybcji 📩

PS 2

Ogromniaste dzięki, że mnie subskrybujesz ❤️

linkedintwitterpodcastexternal-link

Hej! Tu Mariusz – twórca Zwinnego Newslettera.

Poniżej znajdziesz kilka ostatnich wydań newslettera. Rzuć na nie okiem w wolnej chwili i daj się zainspirować.

Read more from Hej! Tu Mariusz – twórca Zwinnego Newslettera.

W Twierdzy, Antoine de Saint-Exupéry napisał: „Nie lubię tych, co mają serca osiadłych. Co w nic się nie zmieniają, nie stają się sobą. Życie nie da im dojrzałości. A czas przepływa dla nich jak piasek przez palce i niesie zgubę”. Często wracam do tego fragmentu. Czy ja mam serce „osiadłych”? Czy jestem sobą? I co to w ogóle znaczy „być sobą”? Muszę przyznać, że nie do końca lubię to określenie. W potocznym rozumieniu często brzmi jak zachęta do egocentryzmu: „Niczym się nie przejmuj, miej...

W swojej ostatniej książce, Dar przywództwa, pisałem sporo o słuchaniu wewnętrznego głosu. O tym, żeby go słuchać, bo często właśnie on pokazuje nam, co jest nasze, a co tylko „przyszło z zewnątrz”. Problem w tym, że wielu z nas go nie słyszy. W głowie mamy hałas — opinie rodziców, nauczycieli, przyjaciół. Różne „wglądy”, które czasem brzmią mądrze, ale nie mają nic wspólnego z tym, co naprawdę czujemy. Co ciekawe – większość tych „wglądów” nie bierze się z naszego doświadczenia. Nie wynika z...

W muzyce współczesnej istnieje dość oryginalny utwór o matematycznym tytule 4’33. Napisał go awangardowy kompozytor John Cage. Można go zagrać na dowolnym instrumencie. Ma trzy części i składa się z samych pauz. 4’33” dla wielu osób to muzyczny żart, a mimo to stał się manifestem muzyki eksperymentalnej i filozofii ciszy. Cage udowodnił, że pauzy są równie istotne jak dźwięki. I to podejście dobrze pasuje do naszego życia i pracy, zwłaszcza w kontekście młodego pokolenia, z którym wielu z nas...